poniedziałek, 28 września 2015

If we give a little love, maybe we can change the world?




27 lat/ absolwentka Make-up London Academy/ kawoholiczka
mieszkanka pięknego apartamentu w centrum/ hinduska duszą/ Brytyjka umysłem

Jeśli przeżyłaś podstawówkę jako czarna owca i psychiczny worek treningowy, przeżyjesz już wszystko. Może oprócz zdrady ukochanego... Chociaż to też przeżyłaś. Podniosłaś się jak feniks z popiołów i teraz zachwycasz swoimi pracami na ludzkich twarzach. Potrafisz zdziałać wiele, ale nadal brak ci pewności siebie, mimo iż jesteś piękną młodą kobietą. Skromna z ciebie dziewczyna, która poświęca się swojej pracy w całości. Teraz jesteś duszą towarzystwa, ale jednak ciągle jesteś jakby z boku tego całego zgiełku i być może to przyciąga mężczyzn do ciebie. Ty jednak wciąż czekasz na tego jedynego, z którym spędzisz resztę swojego życia. Jesteś gotowa założyć rodzinę i być przykładną matką i żoną, ale wiesz, że wtedy na jakiś czas musiałabyś zrezygnować z pracy i spełniania swoich marzeń, a masz ich tak wiele. To największe, czyli podróż do Indii, nadal jest niespełnione, ale wiesz, że kiedyś tam pojedziesz, nawet jeśli miałaby to być ostatnia rzecz, jaką zrobisz w swoim życiu. 

Tytuł "Put your hearts up"
Wizerunek Perrie Edwards
Lubimy zaczynać, wymyślanie nam średnio idzie. 
Zapraszam! ♥

niedziela, 27 września 2015

Story Time

Mollie Hayward
11 listopada 1991 | Londyn | Animacja graficzna | Relacje

Jest strasznie ambitna. Nie czuje się spełniona na studiach, dlatego dodatkowo biega na różne kursy i zajęcia. Ponadto pracuje w miejskiej bibliotece, w której czasami prowadzi zajęcia grupowe z literatury. Robi też różne wieczorki czytelnicze. Dorabia w pobliskim liceum jako pomoc biblioteczna. Szuka książek, odkłada je grzecznie na miejsce. I skutecznie odpiera zaloty przystojnych licealistów.
Nie mówi o sobie, bo nie lubi. Woli posłuchać o innych. Jej życie w końcu nie jest tak interesujące jak mogłoby się to wydawać. Nie użala się nad sobą, bo nie ma aż tylu problemów. Nie śmieje się z byle czego, bo nie jest jedną z tych świrniętych wariatek. Nie chodzi na imprezy, bo nie lubi. Woli posiedzieć w domu i obejrzeć po raz enty ulubiony odcinek serialu. Nie bierze narkotyków ani innych używek, bo nie chce mieć potem problemów. Nie świruje na mieście ze znajomymi, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie chce jej się ruszać tyłka z domu. Czas, który mogłaby poświęcić na znajomych (a i tak widuje ich prawie codziennie. Często wbrew swojej woli), poświęca na pochłanianie kolejnych książek i komiksów. Nie jest jednak takim typowym "nolifem".
Zamieszkuje przytulny loft w dzielnicy Greenwich i poszukuje współlokatora, który dołożyłby się do jej rachunków.

[Hej! Do wątków i powiązań zapraszam. Biorę wszystko - miłości, romanse, nienawiści, przyjaźnie. Od koloru do wyboru! :)  Pan z powiązań do oddania.]

innego końca świata nie będzie


chirurg

Urodził się dwudziestego lipca 1982 roku gdzieś na obrzeżach Londynu, ale i tak wszystkim (nie)zaintersowanym powie, że jest stuprocentowym mieszczuchem. Dzieciństwo spędził podróżując z ojcem po Stanach, wiek nastoletni w szpitalu przy umierającym kumplu, wczesną dorosłość krojąc żaby na uniwersyteckich stołach. Potem dostał pracę w szpitalu na Westmooreland Street, prawie się ożenił, zamieszkał w apartamencie niedaleko Regent's Park (bo gdzieś trzeba biegać i psa wyprowadzać), obciął włosy, sprawił sobie rower i znów kupił pierścionek zaręczynowy.
Choć jest ateistą, goli się od święta; jaśniej niż na czarno ubiera się jeszcze rzadziej.
Twierdzi, że lubi swoją pracę. Lubi też stażystki, herbatę, wschody słońca, stare hiciory i książki o XIX wieku. 
Gdyby spotkał złotą rybkę, poprosiłby ją o pokój na świecie (chociaż skrócenie korków na londyńskich ulicach też byłoby okej).



ludzie / miejsca / historie


Pod imieniem muzyka.
Zapraszam, z nim można wszystko :)




wtorek, 1 września 2015

powiązania



Susan Fairlight

28 lat, Londyn, projektantka mody, była narzeczona Thomasa Moore'a. Trudno powiedzieć, dlaczego się rozstali; jeszcze trudniej, dlaczego ze sobą byli. Do tej pory utrzymują kontakt. Przy każdym spotkaniu dochodzi między nimi do głośnych kłótni, w zależności od ich nastroju przerażających/bawiących do łez/denerwujących resztę klienteli lokalu, w którym się znajdują. 


Catherine Moore

19 lat, Londyn, studentka fotografii, młodsza siostra Thomasa Moore'a. Irytująca młodsza siostrzyczka, za którą Thomas skoczyłby w ogień. Częsty gość w jego mieszkaniu. Nałogowo podbiera mu psa i karty płatnicze. Marzy o sfotografowaniu Królowej Elżbiety i wielkim kartonie makaroników (za pieniądze brata, oczywiście).

Słodkie oblicze diabła.

Wydaje Ci się, że ją znasz... Przeglądając karty licealnej kroniki myślisz, że już za czasów szkolnych przejrzałeś ją na wylot: kolejna rozpieszczona i do granic możliwości rozpuszczona dziewczynka z dobrego domu, która niezależnie od wszystkiego i tak osiągnie w życiu tak zwane COŚ... duże coś, tylko i wyłącznie ze względu na nazwisko jakie nosi. Być może, bo w końcu odkąd tylko pamięta była otoczona przez ludzi, którzy bez słowa sprzeciwu zawsze służyli pomocą i gotowi byli spełnić każdą, nawet najgłupszą jej zachciankę, a patrząc a nią odnieść można było wrażenie, że wszystko przychodzi jej z zaskakującą łatwością... od zawsze też traktowano ją lepiej, pozwalano na więcej i obdarzano szacunkiem, na który nie koniecznie zasługiwała, ze względu na to z jakiej rodziny pochodzi. Ci jednak, którzy mieli okazję ją poznać, dobrze wiedzą, że zawsze wyróżniała się na tle elity, z którą chcąc nie chcąc była związana od najmłodszych lat... Pieniądze obrzydliwie bogatych rodziców nie zepsuły jej doszczętnie, chociaż czasami, to trzeba przyznać, zdarzało, a nawet nadal zdarza jej się zachować jak pierwszej klasy egoistka niedostrzegająca nic poza czubkiem własnego nosa, ale przecież każdy ma gorszy dzień, prawda? Zdarza jej się też, w drodze do wyznaczonego celu, wykorzystać pozycję swoją i swojej rodziny, chociaż nie robi tego już tak często jak kiedyś. Ze szkolnych lat możesz również pamiętać, że nigdy nie patrzyła na ludzi z góry, nie oceniała "książki po okładce", ani po zasobności portfela; miła, prawie zawsze uśmiechnięta dziewczyna, z dobrym słowem dla każdego z łatwością potrafiąca zjednać sobie tłumy. Nie była typem wrednej dziewczyny, która uprzykrzała życie tym, którzy nie należeli do śmietanki towarzyskiej, chociaż na pierwszy rzut oka tak właśnie mogło się wydawać, w końcu niemal wszyscy jej znajomi i przyjaciele się w tym lubowali, a jak wiadomo z kim przystajesz, takim się stajesz - nic bardziej mylnego; chociaż w sytuacjach "awaryjnych", kiedy ktoś zalazł za skórę jej, któremuś z najbliższych przyjaciół, albo w jakiś sposób zagrażał rodzinie... wychodził z niej diabeł; pierwszej klasy intrygantka, gotowa do podjęcia naprawdę radykalnych środków, by dać komuś nauczkę, albo obrócić życie w koszmar. Tak też jest do tej pory... W zasadzie nie zmieniła się wiele od czasów liceum, może jedynie nieco dorosła i przestała notorycznie pakować się we wszelakiej maści kłopoty, nadal jednak przejawia nieopisane tendencje do komplikowania życia sobie jak i innym. 
 
Pięć lat temu wyjechała... bez słowa, zupełnie jakby zapadła się pod ziemię - zostawiła ukochany deszczowy Londyn, rodzinę, przyjaciół, a teraz wróciła; pojawiła się tak samo nagle, jak wcześniej zniknęła. Sama do końca nie wiedząc czego tak właściwie chce od życia... Od siebie samej.
ALBUM